21 września 2018

W 2019 roku mija 30 lat od przyjęcia przez ONZ Konwencji o prawach dziecka, podpisanej 20 listopada 1989 r. Społeczność międzynarodowa ustaliła wówczas katalog niezbywalnych i przyrodzonych praw i wolności każdego dziecka, które spotkały się z szerokim poparciem, a Konwencja szybko stała się dokumentem o jednej z największej liczb złożonych podpisów. Obecnie stronami Konwencji jest 196 państw.

Polska przystąpiła do Konwencji już w 1991 roku i jako państwo-strona Konwencji zobowiązała się, aby „żadne dziecko nie zostało pozbawione wolności w sposób bezprawny lub arbitralny”. Zapis ten nie zakazuje wprost pozbawiania dzieci wolności, ale oznacza wprowadzenie prawnych gwarancji przed stosowaniem tego środka w sposób naruszający standardy sprawiedliwego procesu.

Zakaz arbitralności przy pozbawianiu wolności w sposób szczególny stosuje się do dzieci cudzoziemskich, które w świetle polskiego prawa mogą być umieszczone w ośrodkach typu zamkniętego, w których wykonywana jest tzw. detencja administracyjna. Chociaż detencja administracyjna jest szczególnym środkiem służącym zabezpieczeniu trwającego postępowania w sprawie udzielenia ochrony bądź postępowania powrotowego i nie stanowi kary w rozumieniu prawa karnego, to jest również formą pozbawienia wolności. Z tego względu powinna ona być stosowana wyłącznie w ostateczności, a w przypadku dzieci - jedynie po wnikliwej ocenie jaki wpływ będzie miała na ich rozwój psychofizyczny.

Polskie przepisy bezwzględnie zakazują detencji dzieci bez opieki, które nie ukończyły 15. roku życia oraz dzieci bez opieki, które ubiegają się o ochronę – bez względu na wiek. W ośrodkach detencyjnych mogą natomiast przebywać dzieci, które przybyły do Polski pod opieką rodziców. W ośrodkach strzeżonych, które mają blok rodzinny (Biała Podlaska, Przemyśl, Kętrzyn) dzieci stanowią często większość mieszkańców.

Według danych Komendanta Głównego Straży Granicznej w 2017 roku 284 dzieci trafiły do ośrodków strzeżonych, przebywając tam aż do 278 dni. Przyjeżdżając z poradami prawnymi do tych ośrodków często widzimy te dzieci, biegające po korytarzach i przyglądające się nam z zaciekawieniem. Niektórzy rodzice zabierają młodsze dzieci ze sobą do pokoju widzeń, gdzie mogą porozmawiać z prawnikiem.

Wśród tych dzieci znalazło się się m.in. pięć córek rodziny z Tadżykistanu, która w Polsce ubiega się o status uchodźcy. Pani Zeba, która jest matką dziewczynek, opowiada nam, że bardzo nie chcieli opuszczać swojego kraju: „Musieliśmy uciekać, ponieważ władze państwa zaczęły prześladować mnie i mojego męża jako aktywistów opozycyjnych. Nikt nie chciał nam pomóc, nad dziewczynkami znęcali się w szkole, a sąsiedzi przestali się do nas odzywać”. Rodzina opowiada dalej, że najpierw planowali wyjechać do sąsiedniej Rosji lub Turcji, ale dowiedzieli się od znajomych, że te kraje na żądanie władz Tadżykistanu wysyłają aktywistów opozycyjnych z powrotem, gdzie czekają ich tortury i więzienie: „Przewodniczący partii opozycyjnej z naszej miejscowości miał już status uchodźcy w Polsce, dlatego stwierdziliśmy, że będziemy tutaj prosić o ochronę”, mówi Pani Z. Niemniej jednak, Polska odmówiła im ochrony, co oznaczało, że będą deportowani do Tadżykistanu. Obawiając się prześladowania po odesłaniu do kraju, rodzina pani Zeby postanowiła wyjechać do Niemiec, skąd została wysłana z powrotem do Polskiej na mocy Rozporządzenia UE Dublin III.

Takie rodziny w większości przypadków trafiają do detencji, gdzie mogą spędzić nawet 18 miesięcy. Pani Zeba opowiada, że ten okres był bardzo stresujący, zwłaszcza dla jej dzieci. „Dziewczynki ciągle chorowały i płakały. Moja najstarsza córka miała wtedy 11 lat, a najmłodsza półtora roku. Nie mogły zrozumieć, dlaczego nie mogą iść do parku jak wcześniej i bawić się tam z innymi dziećmi. Próbowałam szukać pomocy i udało mi się skontaktować z organizacją pozarządową, dzięki której wypuszczono nas z detencji”.

Teraz rodzina mieszka w ośrodku otwartym i czeka na ostateczną decyzję polskich władz. „I ja i moje córki bardzo chcemy zostać w Polsce. Dziewczynkom bardzo tutaj się podoba, szybko uczą się języka i chcą już iść do szkoły. Moja starsza córka marzy, by zostać lekarką, a młodsza się pyta, czy może zostać funkcjonariuszką Straży Granicznej, jeżeli nosi hidżab. Ja odpowiadam, że tak, ważnie, żeby się uczyła języków obcych, była zdrowa i wysportowana”.

Pani Zeba mówi, że podobają się jej ludzie w Polsce: „Kiedy szukam, jak gdzieś dotrzeć i pytam się na ulicy, to chętnie mi pomagają, chociaż z zainteresowaniem patrzą się na hidżab”. Na pytanie, czy ma tutaj znajomych, odpowiada, że poznała w ośrodku strzeżonym rodzinę z Iranu, musieli uciekać, ponieważ są chrześcijanami i byli prześladowani w swoim kraju. „Oni tak, jak i my, chcą zostać w Polsce. Mamy nadzieję, że kiedyś wynajmiemy mieszkania obok siebie i będziemy razem z dziećmi chodzić do parku, poznamy więcej fajnych ludzi tutaj”, mówi Pani Zeba.

 

 

#BlogCPPHN: Dzieci w ośrodkach strzeżonych

  1. pl
  2. en
  3. ru
  4. uk

Twoje wsparcie pozwoli nam kontynuować
bezpłatną pomoc prawną dla uchodźców w Polsce!

KRS: 0000113676

Nr konta: 65 1160 2202 0000 0000 4950 8531